Łk 11,37-41
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste”.
Żyjemy w czasach, kiedy najbardziej eksponowana jest nasza zewnętrzna strona. Jeżeli chcesz się liczyć musisz być modny i gładziusieńki. Wszelka zmarszczka – gorąco niepożądana. Wady? Zrób z nich zasługę. Niedoskonałości? Usuń i zastąp implantami. Albo zapudruj. Wszystko jedno, byle nie były widoczne…
To, co najbardziej cenne i wartościowe, z reguły nie jest widoczne dla oczu. Dlatego nie warto przeginać z pielęgnacją tego, co przemijalne. Warto skupić się bardziej na tym, co ma szanse przetrwać wiecznie…
Luxtorpeda napisała kiedyś taki kapitalny tekst… Dłonie wypielęgnowane, wnętrza sparszywiałe, pod maską uśmiechu skrywają pogardę…